Miejsce o którym w mieście nikt nie wie, choć jest w samym centrum
Gdzie dobrze zjeść w Sandomierzu? Szłam w stronę katedry. Gdyby nie pan przebrany za piekarza, który zaprosił mnie do środka, nie weszłabym tam nigdy, choć od jesieni ubiegłego roku widziałam, że w tym miejscu może być coś smacznego. Kiedy weszłam do środka, poczułam się jak w starej piekarni z dzieciństwa. Super wystrój, zapach świeżego chleba i żur piastowski, zalewajka opatowska, żarkoje gulasz, zupa węgierska i mnóstwo innych przysmaków, których nie pamiętam. I przyznam: w Sandomierzu nic lepszego nie jadłam.
Lokal mieści się na Starym Mieście, na skrzyżowaniu ulic Mariackiej z księdza Antoniego Rewery, przy Pałacu Biskupim. Wejście, choć niepozorne, rzuca się w oczy. Do środka zaprosił mnie Piotrek (Kajtek), przebrany za piekarza. Mówi, choć spróbujesz żuru. Nie żałuję, że weszłam. I tak od dawna miałam to miejsce odwiedzić. Wcześniej nic nie zachęcało do wejścia, teraz, piekarz oraz wystawione przed lokalem bochny chleba.
W środku wystrój niebagatelny. Widać, że miejsce ciągle zmienia się na lepsze. W pierwszej sali, przestronnej, brakuje stolików. W drugiej sali, w której zamawiamy posiłki i kupujemy chleb, stoją ławy. Za ladą pięknie wyposażona piekarnia: stare piece, lady do zagniatania ciasta, stara waga.
Można kupić tradycyjne chleby na zakwasie: pszenne, żytnie oraz fantastyczne słodkości wykonane z ciasta drożdżowego.
To nowe miejsce w Sandomierzu, jeszcze przez wielu nieodkryte. Póki co czynna w weekendy. Śpieszmy kupić chleb tradycyjny, którego raczej w naszych piekarniach już nie ma. Od 1 maja lokal czynny codziennie.
Koniecznie trzeba też skosztować żuru, zalewajki, gulaszu, wszystko przygotowane według tradycyjnych receptur.